środa, 31 sierpnia 2011

Czyja wina?

Bardzo ładny dialog twórczy między Wojciechem Młynarskim i Rafałem Ziemkiewiczem. Najpierw w programie "Szkło kontaktowe" Młynarski zadeklamował:

Pociąg spóźnił się do Buska - wina Tuska.
Podupada kurort Ustka - wina Tuska.
Groch się jakoś marnie łuska - wina Tuska.
W Totku Ci nie wyszła szóstka - wina Tuska.
Zaszkodziła Ci kapustka - wina Tuska.
Cioci Zosi siadła trzustka - wina Tuska.
W szczerym polu uschła brzózka - wina Tuska.
W gardle Ci uwięzła kluska - wina Tuska.
Dyszel złamał sie u wózka - wina Tuska.
Waza stłukła się etruska - wina Tuska.
Zimny deszczyk w oczy pluska - wina Tuska.
Gorzkie łzy ociera chustka - wina Tuska.
Połamała nóżki kózka - wina Tuska.
Księdzu z głowy spadła piuska - wina Tuska.
Polska to kolonia ruska - wina Tuska.
Na stadionach rąbanina - Tuska wina.
Spytasz mnie publiko moja, a cóż to za paranoja?
To katechizm jest prześliczny sporej partii politycznej.
A dlaczego Panie święty ten mój wierszyk nie ma puenty?
W miejsce puenty mgła i pustka - wina Tuska.

Na co RAZ odparował w "Uważam Rze" (a TU możesz obejrzeć nagranie z jutuba):
Wygrał Kulczyk, przegrał Kluska − ale to nie wina Tuska!
Wciąż brakuje ważnych ustaw − ale to nie wina Tuska!
Janusz szczuje, Stefan bluzga − ale to nie wina Tuska!
Radek wyćwierkuje głupstwa − ale to nie wina Tuska!
Śmieje się Europa z Buzka − ale to nie wina Tuska!
W każdym biurze masz chytruska − ale to nie wina Tuska!
Rozbezczelnia się wierchuszka − ale to nie wina Tuska!
Tropią dorsza, miast oszusta − ale to nie wina Tuska!
Zdrożał kurczak, jabłko, gruszka − ale to nie wina Tuska!
Podrożała świńska tuszka − ale to nie wina Tuska!
Wiejskim dzieciom burczy w brzuszkach − ale to nie wina Tuska!
Nic z laptopów dla prymuska − ale to nie wina Tuska!
Ścisk w wagonach niczym w puszkach − ale to nie wina Tuska!
Czarek, kwiaty masz i luz, ka… − ale to nie wina Tuska!
W Świnoujściu rura pruska − ale to nie wina Tuska!
Przetrwa stocznia, lecz francuska − ale to nie wina Tuska!
W kasie państwa długi, pustka − ale to nie wina Tuska!
Nikt nie reformuje KRUS-ka − ale to nie wina Tuska!
Wał pęknięty, powódź chlusta − ale to nie wina Tuska!
Była spółka – jest wydmuszka − ale to nie wina Tuska!
ABW szyderców łuska − ale to nie wina Tuska!
Zimna toń szyfranta muska − ale to nie wina Tuska!
Znowu zwisa trup z powrósła − ale to nie wina Tuska!
Ułamała skrzydło brzózka − ale to nie wina Tuska!
Szydzi z nas komisja ruska − ale to nie wina Tuska!
Cenzurują media news-ka − ale to nie wina Tuska!
W telewizji bujda pluska − ale to nie wina Tuska!
Łapie się za głowę wróżka − ale to nie wina Tuska!
To nie państwo, lecz psychuszka − ale to nie wina Tuska!
Czy to mania jest przeklęta? Nie, to stan inteligenta: choćby cały kraj się us…ł − wszystkich wina, lecz nie Tuska!

wtorek, 30 sierpnia 2011

Żart na dziś

W domu Kulczyków (wiem, że się rozwiedli, ale może to było przedtem):
- Jasiu, powiedz mi jeszcze raz, bo nie usłyszałam dobrze - kupiłeś arbuza, czy airbusa?

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Solidarność społeczna lewicy - garnitury z Londynu, krawiec z Hong Kongu

Za "Faktem":

Krawiec przyjeżdża do Polski i „zdejmuje” z posła wszystkie potrzebne miary. – Płaci mu się i on garnitur przysyła pocztą – zdradza tajniki swoich egzotycznych zakupów polityk lewicy.Czarujący, szarmancki i perfekcyjnie ubrany – wiadomo, że mowa o Ryszardzie Kaliszu, którego kobiety wprost kochają. Gdzie tkwi sekret powodzenia posła lewicy? Być może to właśnie świetnie dobrana garderoba czyni go tak atrakcyjnym. Nie są to jednak ubrania, które można kupić w polskich sieciach handlowych. Kalisz zdradził w jednym z wywiadów, że kiedy chce się zaopatrzyć w nowe garnitury, lata na zakupy do Londynu. Aby jednak być jeszcze bardziej wyjątkowym i mieć niepowtarzalne rzeczy, poseł zleca szycie koszul i garniturów aż w Hongkongu!
Mało tego, Kalisz nie musi udawać się w długą podróż, aby wybrać nowy wzór. To krawiec przylatuje do niego! Nic dziwnego, że parlamentarzysta zawsze wygląda elegancko, skoro wszystkie ubrania, nawet paski, są skrojone na miarę.
Kiedyś głośno było o tym, że wnuczka ówczesnego premiera, Leszka Millera, nie chodzi do szkoły państwowej, lecz do bardzo drogiej szkoły prywatnej. Hmm...

piątek, 19 sierpnia 2011

Linda Gibbons - więzień sumienia

Po raz kolejny aresztowano Lindę Gibbons, kanadyjską obrończynię praw dzieci nienarodzonych. Pani Gibbons ma 69 lat. Od lat jest aresztowana za to, że stoi pod klinikami, które dokonują aborcji (w Kanadzie obowiązuje 170-metrowa strefa "ochronna" wokół ośrodków aborcyjnych), z plakatem "Mamo, czemu?". Pani Gibbons nie wykrzykuje żadnych haseł, nie pikietuje - po prostu stoi i modli się w myślach. Nie odpowiada policji, w sądzie nie broni się, milczy.

W ciągu swojego życia przesiedziała za to 8 lat w więzieniu.

Amnesty International nigdy nie zajęła się jej sprawą.

Nergal niewinny!

Sąd rejonowy w Gdyni uznał wczoraj, że Adam Darski, lider grupy Behemoth, nie dopuścił się obrazy uczuć religijnych, drąc na scenie Bilię i rozrzucając jej kawałki wśród publiczności, nazywając ją "kłamliwą księgą".

Nergal, pokaż, że z Ciebie jest prawdziwy kozak, i teraz zrób to samo z Koranem, to uwierzę, że zrobiłeś to z przekonania, a nie pod - swoistą - publikę.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Książka przeczytana: Julian Doyle, Bruce Dickinson - Chemical Wedding

Książkę tę kupiłem ze względu na jednego z autorów, Bruce'a Dickinsona, który jest wokalistą jednej z moich ulubionych kapel - Iron Maiden. Bruce Dickinson popełnił w swoim życiu parę książek, w tym The Adventures of Lord Iffy Boatrace, która cieszyła się pewną popularnością. Nie czytałem jej, ale w Amazonie jest niedostępna, kupując więc solowy album Bruce'a Dickinsona o nazwie Chemical Wedding kupiłem i książkę, która stała się podstawą do scenariusza filmu o tej samej nazwie.

Główną postacią książki jest Aleister Crowley, znany brytyjski okultysta, żyjący w latach 1875-1947. Książka, mająca chyba epatować erudycją, jest stekiem bzdur. Była dla mnie o tyle ciekawa, że dostarczyła trochę materiału na temat durnot, w które wierzą różni sataniści, okultyści, scjentolodzy (L. Ron Hubbard, twórca scjentologii, był w młodości pod dużym wpływem Aleistera Crowleya) czy masoni. Cała ta "wiedza tajemna", w części przekazana w książce, jest czymś tak żałosnym, że aż pisać się nie chce. Śmierć Sokratesa - kto czyta mój blog, wie, że parę miesięcy temu przeczytałem jego obronę pióra Platona - to, co piszą panowie Doyle i Dickinson, to po prostu nieprawda. Abelard i Heloiza - byliśmy z Marią na ich grobie w Paryżu - co za stek bzdur, że Abelard był mnichem, a ona mniszką, że... och, aż nie chce się tego wszystkiego komentować. Najsmutniejsze, że w to wszystko wmotana jest fizyka kwantowa i szczególna teoria względności. Magia stała się popularna w starożytnym Rzymie, gdy utracono zdolność rozumienia pism greckich, a wypracowane metody naukowe stały się niezrozumiałe - wtedy dokonania greckich uczonych zaczęto interpretować w kategoriach magii. I to samo mamy tutaj - na bazie swojej niewiedzy pisze się jakieś magiczne teorie.

Byłoby to wszystko zabawne, gdyby nie fakt, że w takie bzdury wierzy naprawdę wiele osób, czasami bardzo wpływowych.

sobota, 13 sierpnia 2011

Obosieczny miecz tolerancji

Za "Rzeczpospolitą":

Dwie pielęgniarki-katoliczki w Wielkiej Brytanii nie będą musiały asystować przy przerywaniu ciąży po tym, jak oskarżyły publiczną służbę zdrowia o dyskryminację z powodu przekonań
To pierwszy przypadek zastosowania ustawy antydyskryminacyjnej w takiej sytuacji.
Jak pisze sobotni "Daily Telegraph", pielęgniarki pracowały w szpitalu w Londynie i raz w tygodniu były kierowane do kliniki aborcyjnej, gdzie dawały pacjentkom leki powodujące wczesne poronienie eliminujące potrzebę zabiegu chirurgicznego (tzw. wczesna medyczna aborcja).
Gdy zorientowały się, czego się od nich wymaga, powiedziały dyrekcji, że jest to niezgodne z ich religijnymi przekonaniami uznającymi prawo do życia od chwili poczęcia.
Za pielęgniarkami ujął się ośrodek pomocy prawnej (Thomas More Legal Centre) specjalizujący się w dyskryminacji z powodów religijnych, który napisał w tej sprawie do szpitala, powołując się na ustawodawstwo antydyskryminacyjne (Equality Law).
Szpital początkowo zgodził się tylko, by pielęgniarki nie uczestniczyły w podawaniu leków wywołujących sztuczne poronienie, choć nie chciał przystać na to, by w ogóle zwolnić je z pracy w klinice aborcyjnej.
- Co by się stało, gdyby wszystkie pielęgniarki tak myślały - argumentował jeden z dyrektorów szpitala.
Pielęgniarki przekonywały, że pracując w klinice aborcyjnej, nawet bez kontaktu z zabiegiem przerywania ciąży, są wciąż moralnie współodpowiedzialne za zabijanie płodu. Po ponownej interwencji ośrodka prawniczego szpital zgodził się, by w ogóle nie były wyznaczane do pracy w klinice aborcyjnej.
Według "Daily Telegraph", obie pielęgniarki pochodzą z zagranicy i nie życzyły sobie, by podano ich tożsamość.
Dyrektor Thomas More Legal Centre, Niel Addison, zaznaczył, że ustawa aborcyjna z 1967 r. przyznaje lekarzom i pielęgniarkom prawo odmowy udziału w aborcji, zaś ustawa z 2000 r. (Equality Act) zabrania dyskryminacji ze względu na przekonania religijne.
W odróżnieniu od ustawy aborcyjnej ustawa antydyskryminacyjna daje prawo wystąpienia do sądu pracy.
 Ciekawe, z jakiego kraju są te pielęgniarki?

Słowa, słowa, słowa...

Dwa tytuły z dwóch różnych gazet na temat tego samego doniesienia (podkreślenia własne):
"Ceny w Polsce rosną, ale znacznie wolniej" - Rzeczpospolita
"Inflacja w Polsce nieznacznie w dół" - Parkiet
Czyżby pierwsze efekty sprzedaży Rzeczpospolitej?

piątek, 12 sierpnia 2011

Co czuje Czuma?

Krótko o Andrzeju Czumie - wydaje się, że gość po prostu zachował się uczciwie, stawiając prawdę przed interesami partyjnymi. Takim ludziom należy się szacunek. I dla nich pewnie ten szacunek jest ważniejszy, niż zadowolenie bezkręgowców z jego partii. A ja cieszę się, że w polskiej polityce są tacy ludzie.

Co w trawie Piszczek...

Tak a propos jednej z gwiazd naszej reprezentacji w piłce nożnej. Łukasz Piszczek przyznał się do stawianych mu zarzutów korupcyjnych i dobrowolnie poddał się karze. Ma teraz zakaz grania na pół roku - w naszej reprezentacji, być może również w Borussii Dortmund.

Nie moja sprawa oceniać, czy kara była sprawiedliwa, czy też nie - nie znam okoliczności tak, jak ci, co karę ferowali. Postawa samego piłkarza wydaje się być bardzo uczciwa - sam się przyznał, nie utrudniał, nie mataczył, nie miele językiem i nie relatywizuje swojej winy. Zastanawiają mnie jednak zasłyszane słowa komentatorów piłkarskich o tym, że Piszczek jest zbyt cenny dla reprezentacji, by go tak karać. To jakieś chore wyobrażenie prawa. Sprawiedliwość nie powinna mieć względu na osobę - nie jest sprawiedliwe, by dobry piłkarz miał być łagodniej karany, bo lepiej gra. Co to znaczy? Czyżbyście chcieli, by komuś uchodziło na sucho uwiedzenie dziecka, bo jest sławnym reżyserem? Czy zażywanie kokainy, bo jest się senatorem? Czy jazda z prędkością 200 km/h po zwykłej drodze, bo jest się ministrem? Pomroczność jasna, bo jest się synem prezydenta? Dalej wymieniać? Taka ma być Polska, budowana na takim fundamencie?

No właśnie - bliżej mi do ludzi, którzy wpakują do aresztu podejrzanego o gwałt szefa wielkiego banku, niż do tych Polaków o wschodnim wyczuciu prawa.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Książka przeczytana: Tony Halik - 180 000 kilometrów przygody

Kolejna książka podróżnicza z serii biblioteki "Poznaj Świat" i kolejna, którą czytało się świetnie. Tony Halik, wbrew tytułowi, nie opisuje w niej swej najdłuższej wyprawy wzdłuż zachodniego brzegu obu Ameryk. Książka jest zbiorem różnych przygód, które spotkały go i jego rodzinę podczas tej podróży.
Na uwagę zasługuje język, którym autor opisuje swe przygody - dziś się tak nie pisze, nie wolno nawet. To język Wincentego Kadłubka czy Marco Polo, język, którymi opowiadało się historie, przekazywane z pokolenia na pokolenie przy ogniskach. Język ubarwiony, stylizowany.

Cieszę się, że czytanie takich książek sprawia mi przyjemność - połykam je wręcz, tak samo, jak wtedy, gdy miałem kilkanaście lat i czytałem Fiedlera, Centkiewiczów czy - trochę obok - Szklarskiego. Dziecko dziwiące się światu.