piątek, 29 lipca 2011

Niezastąpiona rodzinka

Cieszę się, że szefujący Platformie Obywatelskiej Donald Tusk uniemożliwił start w najbliższych wyborach parlamentarnych osobom z jednej rodziny. To mądra i dobra dla państwa decyzja. Jednocześnie smutną rzeczą jest wypowiedź ministra Zdrojewskiego na temat niemożliwości kandydowania jego żony, tak dobrze, według niego, nadającej się do polityki. Po pierwsze, jeżeli jest do tego celu lepszym kandydatem, niż on, to powinien sam zrezygnować z kandydowania - ministrem można być nawet wtedy, gdy nie jest się posłem. Po drugie, co to w ogóle za myślenie? Znamy kogoś, kto nadawałby się na posła, to musi kandydować? Myślę, że w Polsce jest kilkaset tysięcy, może i parę milionów ludzi, którzy mogliby zastąpić wielu posłów bez szkody dla naszego państwa. Skąd to przekonanie o waszej wyjątkowości?

czwartek, 28 lipca 2011

Polecam: Waldemar Łysiak w "Uważam Rze"

W ostatnim numerze "Uważam Rze" w swoim felietonie Waldemar Łysiak opisuje historię czeskiego komunisty, Juliusza Fuczika. Niesamowita sprawa - gorąco polecam!

Wiarygodność finansowa USA

Od paru tygodni gazety huczą o tym, że jeżeli do 2 sierpnia Partia Republikańska nie zgodzi się na zwiększenie limitu zadłużenia rządu Baracka Obamy, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej utracą wiarygodność finansową, a rynki światowe czeka nowy kryzys.

To jest bzdura. Gdyby moja żona wydawała bez opamiętania pieniądze, a ja doprowadziłbym do ograniczenia możliwości jej portfela, to czy moje małżeństwo straciłoby wiarygodność finansową? Przecież świadczyłoby to tylko o zwycięstwie zdrowego rozsądku.

Barack Obama doskonale wiedział, jakimi środkami dysponuje w tym roku. I wydał wszystko w siedem miesięcy. Czy to świadczy dobrze o jego wiarygodności? Jakie remedium wymyślił na problemy? Czy chce mniej wydawać? Nie, domaga się więcej pieniędzy. Skąd je wziąć? Zwiększyć zadłużenie państwa. Spłata tego zadłużenia to już nie będzie jego problem.

Trzeba pamiętać w tej sprawie o paru rzeczach. W Stanach Zjednoczonych rząd może mniej niż w Polsce. Bardzo duża część państwa jest prywatna, i to, że rząd pana Obamy nie będzie miał pieniędzy, nie wpłynie specjalnie na funkcjonowanie gospodarki.

Partia Demokratyczna zgodziła się na ten budżet. Teraz łamie przyjęte ustalenia i żąda jego rewizji. To z pewnością jest słabość demokracji kadencyjnej - uciekanie w zadłużenie, które będzie problemem już kogoś innego. Nasz rząd też ma takie duże ciągoty, i dobrze, że Komisja Europejska zmusza go do pilnowania poziomu zadłużenia.

Jeżeli Republikanie nie zgodzą się na zwiększenie zadłużenia, to państwową sferę w USA czeka kilka ciężkich miesięcy. Dla państwa jako całości przyniesie to jedynie korzyść.

Breivik jako prawicowiec

Po tragedii w Norwegii wielokrotnie w mediach przewinęło się określenie zamachowca jako przedstawiciela "skrajnej prawicy". Podawane przez media informacje często jednak wskazywały na coś zupełnie przeciwnego.
Breivik z dużą zaciekłością atakował Kościół Katolicki za nie podzielanie jego wizji świata.
Widziałem w telewizji jego zdjęcie w stroju loży masońskiej. Przypomnę, że masoneria to ruch oświeceniowy, który odrzuciwszy wiarę w Boga założył, że "mądrzy" ludzie, współdziałając ze sobą, w oparciu o dokonania "nauk" socjologicznych, będą w stanie, za pomocą inżynierii społecznej, budować coraz lepszą cywilizację. Jest to ruch antydemokratyczny, ponieważ działa często z dużym ograniczeniem jawności, uważają, że społeczeństwo nie dojrzało do pewnych prawd. Takie ruchy ogólnie można określić mianem "gnostycznych" - są obecne od zawsze. Grupa ludzi uważa, że posiada wiedzę "tajemną", niedostępną dla ogółu, postrzeganego często jako "tępa masa". Posiadanie tej wiedzy daje tej grupie - według ich przekonania - szczególne prawa wobec tej "tępej masy". Ruchy gnostyczne w przekroju historii cywilizacji były i są niebezpieczne - są odpowiedzialne za wiele największych cywilizacyjnych tragedii w historii świata. Masoneria ma też wyraźne lewicowe sympatie, bo lewica też często popada w gnostycyzm. Z punktu widzenia nauki Kościoła Katolickiego masoneria jest nie do pogodzenia z chrześcijańskim widzeniem świata. Zostając członkiem loży masońskiej automatycznie ekskomunikujemy się z Kościoła.
Breivika określono też w mediach wielokrotnie jako neonazistę. Przypomnę, że nazizm to nazwa niemieckiej odmiany faszyzmu, czyli narodowego socjalizmu. Naziści byli socjalistami - sami się tak nazywali (NSDAP oznacza Narodowo-Socjalistyczną Niemiecką Partię Pracy) i tak też działali - starali się, by państwo ingerowało w jak największą ilość aspektów życia. Społeczeństwo było traktowane jako tkanka, którą się formuje, a niepotrzebne czy chore fragmenty wycina - dokładnie tak samo, jak widzieli to komuniści. Te lewicowe zapędy do tworzenia "idealnych" społeczeństw doprowadziły najpierw do śmierci i nędzy narody Związku Sowieckiego, potem do tragedii narodu niemieckiego i okupowanych przez Trzecią Rzeszę Niemiecką krajów, to te ideologie "inżynierii społecznych" zabiły miliony mieszkańców Kambodży, a potem innych krajów Indochin. To przez te lewicowe utopie cierpi do dziś wiele krajów Afryki. Breivik jako naonazista jest ich spadkobiercą.

PO-parcie

Dziś usłyszałem, że do Senatu z poparciem PO będą startować "niezależni" kandydaci: Izabela Sierakowska, Włodzimierz Cimoszewicz i Marek Borowski. To jest skuteczne uprawianie polityki. Buduje się i straszaka na koalicjanta - na kampanię przedwyborczą i ewentualne renegocjacje umowy koalicyjnej po wyborach, ale też buduje się realną alternatywę dla PSLu i dobry sprzęg do współpracy koalicyjnej z SLD, poniekąd osłabia się tamtą partię, odbierając jej część wyborców, konsekwentnie buduje się partię "szeroką" - jedyny model, który może doprowadzić do długoletniej samodzielnej władzy w kraju.

Nieważne, czy wygra te przyszłe wybory PiS (co jest prawdopodobne, ale mało), czy PO - tego typu posunięcia gwarantują, że przez następne cztery lata Polska pozostanie jedynym dużym europejskim krajem, gdzie wśród dwóch największych partii nie ma partii socjaldemokratycznej. Za co obu partiom ze szczerego serca mówię: dziękuję.

Koleje syna premiera

Dziś poczytałem sobie o wyjaśnieniach syna Donalda Tuska wobec sprawy, o której pisałem wczoraj. Pisze on, że jest specjalistą ds. kolei, że jechało kilku dziennikarzy, że nie chce nic ojcu zawdzięczać, ale ma prawo budować swoje życie. Ogólnie tłumaczenie wygląda tak - jako specjalista od kolei mogłem na tę konferencję do Chin pojechać.

Syn premiera nie zauważa w tych wyjaśnieniach prawdziwego problemu, który tu istnieje. Problemem nie jest to, że pojechał do Chin na konferencję. Problem tkwi w tym, że nie pojechał tam za swoje pieniądze ani za pieniądze swojej redakcji. Pojechał za pieniądze z państwowej kasy, do której klucze dzierży rząd jego ojca, i za pieniądze chińskiej firmy, która od rządu jego ojca otrzymała miliardowy kontrakt. To jest problem. I o tym młody Tusk nie pisze. Być może w ogóle tak na tę sytuację nie patrzy - co świadczy o degeneracji moralnej - w młodym wieku.

Swoją drogą, przypomina mi się, jak pierwsi dziennikarze śledczy polskiego Newsweeka opisywali po roku działalności swoje doświadczenia w tropieniu afer w naszym kraju. Pisali, że najbardziej poraził ich prymitywizm tych ludzi, którzy wprost mówili, że załatwią, co trzeba, tylko chcą tyle a tyle łapówki. Żadnych lekkich sygnałów, tylko brutalnie - prosto z mostu. Tu tak przecież też można byłoby się postarać - Agora dostałaby od PKP zlecenie na kampanię reklamową po trochę zawyżonych kosztach, a młody Tusk jako dziennikarz "Gazety Wyborczej" wyjechałby do Chin za pieniądze redakcji. To, że tak nie zrobiono, może świadczyć o tym, że finezja w korupcji w Polsce nie jest jeszcze potrzebna.

środa, 27 lipca 2011

Zabawna sytuacja w TVP Info

Byłem dziś świadkiem zabawnej sytuacji w TVP Info. Podano dziś informację, że w piątek zostanie opublikowany raport komisji w sprawie katastrofy smoleńskiej. To był też główny temat dyskusji. Prowadzący program powiedział w pewnej chwili, że dostał informację, że właśnie zaczyna się konferencja Prawa i Sprawiedliwości, więc rozpoczną jej relacjonowanie. No i moim oczom ukazał się któryś z polityków PiS, który - ku mojemu lekkiemu zdumieniu, a chyba ku ogromnemu realizatorów programu - zamiast o raporcie komisji zaczął mówić o synu premiera Tuska, który na koszt podatnika (a dokładnie PKP) pojechał na wycieczkę do Chin. Współorganizatorem wyprawy była według polityka spółka COVEC, która otrzymała od polskiego rządu zlecenie na budowę odcinków autostrady A2.

Relacja z konferencji została bardzo szybko przerwana - w pół słowa, w trakcie wypowiedzi polityka PiS. Co więcej, prowadzący program nawet nie zająknął się na temat przekazu, przeszedł do innego tematu tak, jakby tej relacji w ogóle nie było.

Ciekaw jestem, czy temat poruszony w tym fragmencie znajdzie jakieś miejsce w mediach? Swoją drogą, uważam, i powtarzam to w różnych gronach, moim zdaniem największym zagrożeniem dla budowy społeczeństwa wolnego i bogatego jest korupcja. Najbardziej cenię dwuletnie rządy PiSu za zdecydowaną walkę z korupcją, i największe pretensje do PO mam o zaniechanie tej walki. Wczoraj komisja sejmowa ds. śmierci Barbary Blidy opublikowała swoje wnioski - poparły je i SLD, co nie dziwi, i PSL, co też nie dziwi za bardzo, ale też i PO. A ja chciałbym, żeby w polskim społeczeństwie nie było świętych krów, których nie wolno aresztować, karać, prowadzić przeciwko nim śledztwa. Wydaje mi się, że istnieje "porozumienie ponad podziałami", że nie tyka się działaczy prominentnych, cokolwiek by nie robili. I to pozwolenie na kolesiostwo jest wyczuwane przez społeczeństwo, i przenosi się na inne sfery życia społecznego. A ja wolałbym rzymską zasadę, według której żona Cezara jest poza wszelkim podejrzeniem, i drugą, o prawie twardym, ale obowiązującym. Pamiętacie, jak Zyta Gilowska rozstawała się z Platformą? Sprawa z synem Tuska jest chyba podobnego kalibru.

sobota, 16 lipca 2011

Żart na dziś

- Masz jakieś wady?
- Szczerość.
- Myślę, że to raczej zaleta.
- Gówno mnie obchodzi, co myślisz.