piątek, 27 stycznia 2012

Remi Gaillard

Czy wiecie, kto to jest Remi Gaiilard? Tak czy owak, oto próbka jego zdystansowanego podejścia do życia. Poguglujcie po więcej.

Jak manipuluje się informacją

Tytuł z dzisiejszego serwisu money.pl:
Kurski przeprosi prezydenta Sopotu? Jest decyzja
I początek wiadomości:
Europoseł Solidarnej Polski Jacek Kurski nie musi przepraszać prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego za naruszenie dóbr osobistych - orzekł dziś Sąd Okręgowy w Gdańsku.

czwartek, 26 stycznia 2012

ACTA - akt drugi

Internet staje się coraz potężniejszym medium. Dla wielu, także i dla mnie, jest głównym sposobem komunikacji i zdobywania informacji od dawna, ale w tej chwili zaczyna mieć znaczący wpływ na opinię publiczną. Ośrodki władzy będą chciały więc przejąć nad nim kontrolę - to jest nieuniknione. Telewizje są przez nie opanowane i kontrolowane, to samo z gazetami - myślicie, że odpuszczą sobie sieć? Mam nadzieję, że nie, bo taka naiwność kwalifikuje się już jako jednostka chorobowa.

A teraz o ACTA - wymaganie od dostawców usług śledzenia i cenzury treści jest nie do pogodzenia ze swobodą działalności biznesowej. Taki jest duch dzisiejszego orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Dla uzmysłowienia bzdury takiego prawa posłużę się analogią z życia "tradycyjnego" - wyobraźcie sobie, że ktoś pozwałby Pocztę Polską, bo dostarczałaby przesyłki, w których grupa pedofilów przesyłałaby sobie płytki CD z pornografią dziecięcą. Co więcej, zażądałby, by Poczta Polska sprawdzała, czy w przesyłanych za jej pośrednictwem  listach nie ma treści niezgodnych z prawem. Albo wyobraźcie sobie pozew przeciwko komunikacji miejskiej, bo przewiozła złodzieja na miejsce przestępstwa. Zaproponowanie takich uregulowań zrobiłoby z pomysłodawcy idiotę w oczach społeczeństwa.

Pan Premier Donald Tusk polecił Pani Ambasador w Japonii podpisanie ACTA w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, i Pani Ambasador Jadwiga Rodowicz-Czechowska zrobiła to wczoraj.

ACTA - akt pierwszy

Brzydzę się takim postępowaniem, jak to, które teraz demonstruje PiS: w Parlamencie Europejskim głosowali za ustawą, a teraz domagają się referendum. Fałszywe lisy!

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Tenisiści a kryzys ekonomiczny

Wczoraj, w przededniu fazy głównej Australian Open, media podgrzewały atmosferę doniesieniami o konflikcie pomiędzy graczami a federacjami tenisowymi, a także o podziałach pomiędzy samymi graczami. Chodzi o przeładowany imprezami kalendarz. Nie wiem, czy wiecie, ale zawodnicy o wysokich rankingach mają obowiązek grania w turniejach pewnej rangi. Do tego dochodzą turnieje o duże pieniądze, w których grać trzeba dla kasy po prostu, i tak imprez, w których wystąpić trzeba, robi się sporo i bohaterowie są zmęczeni.
Jak się okazuje, nie wszyscy. Strajkowe zapędy kolegów skrytykował Roger Federer. Na krytykę ze strony Federera odpowiedział Rafael Nadal, który powiedział, że Federer tylko zgrywa dżentelmena, którym jednak nie jest, i jak większość jest innego zdania, to chyba ta większość ma rację. Dosyć karkołomne rozumowanie, któremu jednak socjaliści pokroju Hitlera na pewno by przyklasnęli. Mi do głowy przyszła śmieszna myśl - strajk multimilionerów firmują Nadal i Djokovic, dwaj przedstawiciele krajów południa Europy, pogrążonego w kryzysie ekonomicznym, spowodowanym między innymi tym, że rządy robiły to, czego chciała większość, a nie to, co było dobre dla kraju, gdzie słowo ekonomia łączy się nierozerwalnie ze słowami maniana i sjesta. Za tym, żeby doceniać to, co się ma, nie robić szopki z tego, że się haruje, ale w zamian dostaje miliony dolarów, jest przedstawiciel Szwajcarii, kraju w bardzo dobrej kondycji ekonomicznej, w którym się nie strajkuje, tylko pracuje. Przypadek?

wtorek, 10 stycznia 2012

Próba samobójcza płk. Przybyła

Słucham i słucham, i układa mi się taki obraz: wydział przestępczości zorganizowanej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu, gorliwie jak żaden inny, zajmował się wyjaśnieniem wielu poważnych spraw korupcyjnych w wojsku polskim. Wyniki śledztw zaczęły niepokoić wysoko postawione osoby i postanowiono ukręcić łeb zespołowi płk. Przybyła, posługując się medialną nagonką w sprawie inwigilacji dziennikarzy, co miało przygotować grunt Prokuratorowi Generalnemu, panu Seremetowi, do "reformy" - czyli uzyskania kontroli nad tym, przeciwko komu i z jakim zaangażowaniem prowadzone są śledztwa. Problemem był gen. Parulski, szef Prokuratury Wojskowej, jak się zdaje, drugi uczciwy po płk. Przybyle w tej sprawie.
W wypowiedziach płk. Przybyła przed próbą samobójczą padła nazwa "Gazety Wyborczej", która manipulowała informacją i opinią publiczną - co mnie nie dziwi, ta gazeta jest wyjątkowo dyspozycyjna. Wczoraj odezwał się też poseł Niesiołowski, który określił płk. Przybyła jako osobę niezrównoważoną, a propozycje powołania komisji śledczej jako wyjście "najgorsze z możliwych".

Każde takie wydarzenie jest szansą przyjrzenia się tego, czy coś zmieniło się na szczytach władzy - czy mamy już u sterów ludzi uczciwych, czy nadal jest wśród nich wielu złodziei, a czasami i morderców? Takie osoby, jak płk. Przybył czy gen. Parulski pokazują, że jest szansa na to, że będzie lepiej. "Gazeta Wyborcza", Niesiołowski czy Seremet to druga, ciemniejsza strona medalu, elementy tej ciemnej siły, która dąży do zawłaszczenia państwa i ubezwłasnowolnienia narodu. Pisałem o tym wielokrotnie i powtórzę jeszcze raz - to korupcja jest największym zagrożeniem dla demokracji. To ona powoduje, że wpływ na kształt rzeczywistości ma wąska grupa ludzi, a suweren, którym jest naród, jest ubezwłasnowolniony. To ona szkodzi bardziej Polsce, niż nadzór Komisji Europejskiej nad utrzymaniem przez Polskę dobrych wskaźników makroekonomicznych.

Winni jesteśmy i my sami - za każdym razem, gdy wręczamy łapówkę - policjantowi czy lekarzowi.