środa, 1 lutego 2017

Jak konstruować opłatę audiowizualną - poradnik dla opornych

To niekończąca się opowieść - jak utrzymywać publiczne media. W tym artykule nie chcę wdawać się w rozważanie na temat tego, czy coś takiego w ogóle powinno istnieć, niech będzie, że są potrzebne (mam co do tego wątpliwości). Trudno mi jednak znieść nieuczciwy wobec odbiorców sposób podejścia rządzących do rozwiązania tego problemu. Przy każdym pomyśle, wysuwanym przez tych, którzy są zainteresowani istnieniem mediów publicznych, główną ideą jest zapewnienie dużych dochodów tym środkom, bez refleksji na temat uczciwości konstrukcji takiej umowy społecznej. Poniżej parę moich refleksji na ten temat - chodzi dokładnie o ostatnią propozycję KRRiT.

1. Wysokość opłaty ma wynieść 6,33 zł miesięcznie. Jak to policzono? Nie wiemy. To powiem Wam, jak to powinno być policzone. Skoro płacić mają wszyscy płatnicy podatkowi, to otrzymujemy ich liczbę tak:
Podatnicy podatku PIT - 26 314 591 podmiotów
Podatnicy KRUS - 1 318 632 podmioty
Podatnicy CIT - 375 130 podmiotów
Organizacje - 4500 podmiotów
Razem: 28 012 853 podmioty.

Roczny budżet mediów publicznych to 1 mld 600 mln złotych. Wystarczy podzielić te dwie liczby przez siebie, a otrzymamy 57,12 zł opłaty rocznej, czyli 4,76 zł opłaty miesięcznej. Dlaczego media publiczne mają otrzymywać więcej, niż obecnie? I to znacznie więcej? Co ma ich motywować do szukania oszczędności, do optymalizacji kosztów?

2. Te przychody w wysokości 1 mld 600 mln złotych zawierają w sobie dochody z reklam. Skoro teraz media mają być utrzymywane całkowicie przez podatników, to skutkiem powinien być CAŁKOWITY zakaz emisji reklam w mediach publicznych. Wyróżniałoby to je spośród innych mediów i płatnicy mogliby powiedzieć - zmuszacie mnie do ich utrzymania, ale przynajmniej w tym jesteście lepsi od innych.

3. Skoro mają to być media publiczne, to niech będą publiczne: wszystkie kanały telewizyjne i radiowe mają być publicznie dostępne. Oznacza to publiczny dostęp do nich zarówno przez cyfrową sieć naziemną, jak i przez Internet. Zwłaszcza ta druga rzecz jest istotna - skoro płacą wszyscy, nawet osoby bez telewizora, to państwo powinno zapewnić wszystkim dostęp do tych treści.

4. Budżet powinien być jakoś indeksowany, wiadomo, że koszty będą się zmieniać np. wraz z inflacją - ale, według mnie, powinien być indeksowany wzrostem PKB, publikowanym przez GUS. W ten sposób mediom zależałoby na rozwoju państwa, co chociaż w nikłym stopniu mogłoby skłonić je do realizacji ich "misji".

Wydaje mi się, że każdy z tych czterech punktów brzmi sensownie - co więcej, moim zdaniem są to zupełnie podstawowe refleksje przy konstrukcji opłaty audiowizualnej. Niestety, w dotychczasowych rozważaniach brak każdej z nich. Te cztery punkty wynikają z logiki uczciwej umowy. Dlaczego odpowiedzialni za funkcjonowanie mediów publicznych nie rozumieją, że uczciwe potraktowanie podatnika może pomóc w zawarciu takiej nowej umowy społecznej? Marzy mi się dialog na takim poziomie. Podpisano - Jarek optymista.

2 komentarze:

  1. Zgadzam się w 100 %. Jednakże "dobra zmiana" nie kieruje się jakąkolwiek logiką. Obecnie telewizja publiczna realizuje "misję". Tą misją jest propaganda partyjna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacek Kwaśniak1 lutego 2017 12:48

    Prawda, pozwolę sobie dodać jeszcze jeden punkt. Jeśli wszyscy mają płacić to telewizja publiczna powinna udostępniać swoje kanały wszystkim o innych poglądach światopoglądowych. Wielu ludzi nie znajduje w kanałach tak zwanej "telewizji narodowej" swojej wrażliwości oraz spojrzenia na świat. Może spowodowało by to że ludzie płacili by chętniej. Przy okazji wzorem telewizji publicznej jest dla mnie BBC.

    OdpowiedzUsuń