sobota, 8 stycznia 2011

O księżach, homoseksualistach i pedofilach

Temat wyskoczył kilka dni temu podczas spotkania w gronie znajomych. Poszło o celibat, że księża sfrustrowani i przez to biorą się za dzieci, więc dać każdemu żonę.
Sam byłem ministrantem dziewięć lat i ani razu żaden z księży nie zachował się wobec mnie niewłaściwie. Teraz ministrantem jest mój syn i - jak powiedziałem podczas spotkania - znacznie mniej boję się o niego, gdy jest w towarzystwie księdza, niż bałbym się, gdyby był pod opieką homoseksualisty.
Tu znajomym opowiedziałem pewną historię. Kilka tygodni temu w środkach masowego przekazu pojawiła się historia o młodym opiekunie w żłobku, który wykorzystywał seksualnie dzieci i dzielił się filmami w Internecie. Rzecz działa się w Holandii, opiekun był z pochodzenia Estończykiem, miał 24 lata - jeżeli dobrze zapamiętałem.
To, czego nie powiedziano w żadnej z trzech chyba relacji, na które przypadkiem się natknąłem, to fakt, że gość był zdeklarowanym homoseksualistą - jako, że to Holandia, to miał "męża/żonę", który pomagał mu w rozprowadzaniu materiałów pornograficznych. O tym fakcie dowiedziałem się dopiero po jakimś czasie z "Gościa Niedzielnego".
Jak dziennikarze mogli nie zauważyć tego faktu?! Podali, że Estończyk, bo to ważne chyba było, nie? A że homoseksualista - to bez znaczenia?
Pomyślcie, czy gdyby okazało się, że te dzieci molestował ksiądz - to też dziennikarze pominęliby to milczeniem?
Ktoś, kto wyrabia sobie zdanie o świeci na podstawie mediów, sam sobie wydłubuje jedno oko i obcina jedno ucho. A czasami oba.

Aha, zgodnie z radą mojego znajomego, gdybyśmy chcieli być konsekwentni: każdemu sodomicie żonę, to może się uspokoi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz