piątek, 31 grudnia 2010
Wesprzyj Wikipedię!
Czy zastanawialiście się nad tym, ile osób poświęca swój czas, by stworzyć coś i podzielić się tym za darmo z innymi? Zachęcam Was do włączenia się w tę ideę - możliwości jest wiele i każdy znajdzie coś zgodnego ze swoimi zainteresowaniami czy przekonaniami. Wikipedia to tylko jeden z takich projektów, chociaż chyba najbardziej znany.
Kradzież w biały dzień
Na zakończenie roku jeszcze taka refleksja. Rząd postanowił przekreślić założenia reformy emerytalnej i zmniejszyć składkę przekazywaną do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Jakoś przechodzi to bez większego społecznego echa.
Przypominam sobie, że rząd Buzka ceniłem za klarowny plan czterech wielkich reform: administracyjnej, służby zdrowia, emerytalnej i szkolnictwa. Był plan, była obietnica, były próby realizacji.
Co z tego wyszło?
Reforma administracji - tak naprawdę chodziło o zbudowanie systemu samorządności w Polsce. Powstały nowe województwa, powiaty. Wybieramy część władz w wyborach bezpośrednich. Czego nie zrobiono: nowe instytucje nie są finansowane w sposób, który wspierałby samorządność. Był taki projekt, by budżet gmin to były podatki dochodowe płacone przez mieszkańców gminy. Obecny sposób finansowania organów samorządowych niszczy samorządność.
Do dziś nie mogę wybierać w głosowaniu swojego wojewody. Chyba za duże pieniądze, by motłoch miał o tym decydować.
Reforma służby zdrowia - bardzo ciekawy plan. W ustawie nawet zapisano możliwość tworzenia prywatnych Kas Chorych, ale z tak długim vacatio legis, że nie doczekaliśmy. Teraz mamy Narodowy Fundusz Zdrowia i wielkie marnowanie wielkich pieniędzy.
Reforma emerytalna - część pieniędzy miała trafiać na prywatne konta w Otwartych Funduszach Emerytalnych, podlegać inwestowaniu, być dziedziczona. Zapomnij teraz o tym, Polaku. Aby uniknąć krachu budżetu sięgnięto po nasze pieniądze, i to trochę chyłkiem. Wniosek jest jeden - jeżeli sam o siebie nie zadbasz, to nie licz na państwo.
Szkoda mi ludzi, którzy w ten sposób zostali przez rząd okradzeni. Może jednak będzie to miało ten pozytywny efekt, że przyszli emeryci zrozumieją, że człowiek nie powinien liczyć na państwo, lecz na własną zaradność, co społeczeństwu wyszłoby tylko na dobre?
Pytanie, które rodzi mi się w głowie - dlaczego Jerzy Buzek nie komentuje rozwałki jednej z jego reform? Ważniejsza jest lojalność partyjna niż uczciwość wobec siebie i tych, którzy na niego głosowali w 1997 roku?
No i reforma szkolnictwa - według mnie nie aż taka zła. Z utworzenia gimnazjów można uczynić coś dobrego - lepiej, że 13-15-latki nie chodzą do jednej szkoły z siedmiolatkami. Jedno z moich dzieci jest teraz w liceum, inne pójdzie do gimnazjum w przyszłym roku. Wydaje się, że dobrym i działającym pomysłem jest łączenie gimnazjów z liceami tak, by powstał spójny sześcioletni system kształcenia. Znam takie rozwiązania z autopsji i według mnie się sprawdzają.
Po co istniejecie, rządzący? Po co chodzicie do pracy, w jakim celu podejmujecie decyzje? Może uważacie, że nie ma sensu pytać o sens - wtedy może jest Wam łatwiej patrzeć w lustro. Trudno mi uwierzyć, że czujecie się odpowiedzialni za ludzi, którym wypadło być Polakami.
Przypominam sobie, że rząd Buzka ceniłem za klarowny plan czterech wielkich reform: administracyjnej, służby zdrowia, emerytalnej i szkolnictwa. Był plan, była obietnica, były próby realizacji.
Co z tego wyszło?
Reforma administracji - tak naprawdę chodziło o zbudowanie systemu samorządności w Polsce. Powstały nowe województwa, powiaty. Wybieramy część władz w wyborach bezpośrednich. Czego nie zrobiono: nowe instytucje nie są finansowane w sposób, który wspierałby samorządność. Był taki projekt, by budżet gmin to były podatki dochodowe płacone przez mieszkańców gminy. Obecny sposób finansowania organów samorządowych niszczy samorządność.
Do dziś nie mogę wybierać w głosowaniu swojego wojewody. Chyba za duże pieniądze, by motłoch miał o tym decydować.
Reforma służby zdrowia - bardzo ciekawy plan. W ustawie nawet zapisano możliwość tworzenia prywatnych Kas Chorych, ale z tak długim vacatio legis, że nie doczekaliśmy. Teraz mamy Narodowy Fundusz Zdrowia i wielkie marnowanie wielkich pieniędzy.
Reforma emerytalna - część pieniędzy miała trafiać na prywatne konta w Otwartych Funduszach Emerytalnych, podlegać inwestowaniu, być dziedziczona. Zapomnij teraz o tym, Polaku. Aby uniknąć krachu budżetu sięgnięto po nasze pieniądze, i to trochę chyłkiem. Wniosek jest jeden - jeżeli sam o siebie nie zadbasz, to nie licz na państwo.
Szkoda mi ludzi, którzy w ten sposób zostali przez rząd okradzeni. Może jednak będzie to miało ten pozytywny efekt, że przyszli emeryci zrozumieją, że człowiek nie powinien liczyć na państwo, lecz na własną zaradność, co społeczeństwu wyszłoby tylko na dobre?
Pytanie, które rodzi mi się w głowie - dlaczego Jerzy Buzek nie komentuje rozwałki jednej z jego reform? Ważniejsza jest lojalność partyjna niż uczciwość wobec siebie i tych, którzy na niego głosowali w 1997 roku?
No i reforma szkolnictwa - według mnie nie aż taka zła. Z utworzenia gimnazjów można uczynić coś dobrego - lepiej, że 13-15-latki nie chodzą do jednej szkoły z siedmiolatkami. Jedno z moich dzieci jest teraz w liceum, inne pójdzie do gimnazjum w przyszłym roku. Wydaje się, że dobrym i działającym pomysłem jest łączenie gimnazjów z liceami tak, by powstał spójny sześcioletni system kształcenia. Znam takie rozwiązania z autopsji i według mnie się sprawdzają.
Po co istniejecie, rządzący? Po co chodzicie do pracy, w jakim celu podejmujecie decyzje? Może uważacie, że nie ma sensu pytać o sens - wtedy może jest Wam łatwiej patrzeć w lustro. Trudno mi uwierzyć, że czujecie się odpowiedzialni za ludzi, którym wypadło być Polakami.
Książka przeczytana: Jostein Gaarder - Szachmat
Czytam dużo, od kiedy pamiętam. Czasami myślałem o tym, żeby gdzieś opisywać przeczytane książki i swoje o nich zdanie. Może ten blog mógłby temu służyć?
Czytam różne książki, i całą tę rozmaitość będę starał się tu przedstawić.
Ostatnio wziąłem do ręki "Szachmat" Josteina Gaardera. Nie czytałem jego innych książek, słyszałem o "Świecie Zofii", ale go nie czytałem. Jako że ta książka miała być przeglądem jego twórczości, to uznałem, że na początek może być.
Jak się okazało, był to również koniec. Nie mogę Gaarderowi odmówić talentu pisarskiego czy popularyzatorskiego, jednak to nie jest mój sposób myślenia. To, na co przerobił indeterminizm kwantowy wskazuje, że wychował się na filozofii dziewiętnastowiecznej i jej okowy obejmują zbyt mocno jego umysł. Pomieszanie z poplątaniem. To mnie odrzuciło - w płaszczyźnie filozoficznej.
W płaszczyźnie emocjonalnej - "Kabalmysteriet" - to nie to samo, co "Mały Książę" - nie chcę tu pisać o szczegółach, ale wrażliwość autora nie wydaje mi się "niewinna".
To drugi norweski autor, po którego sięgnąłem od czasu, gdy moja siostra zamieszkała w Norwegii na stałe - od tamtego czasu inaczej czytam Norwegów. Pierwszym była Sigrid Undset - jej powieść "Krzak gorejący" dostałem w prezencie od mamy. To była ciekawa literatura i chętnie sięgnę kiedyś po więcej. Po Gaardera nie.
Czytam różne książki, i całą tę rozmaitość będę starał się tu przedstawić.
Ostatnio wziąłem do ręki "Szachmat" Josteina Gaardera. Nie czytałem jego innych książek, słyszałem o "Świecie Zofii", ale go nie czytałem. Jako że ta książka miała być przeglądem jego twórczości, to uznałem, że na początek może być.
Jak się okazało, był to również koniec. Nie mogę Gaarderowi odmówić talentu pisarskiego czy popularyzatorskiego, jednak to nie jest mój sposób myślenia. To, na co przerobił indeterminizm kwantowy wskazuje, że wychował się na filozofii dziewiętnastowiecznej i jej okowy obejmują zbyt mocno jego umysł. Pomieszanie z poplątaniem. To mnie odrzuciło - w płaszczyźnie filozoficznej.
W płaszczyźnie emocjonalnej - "Kabalmysteriet" - to nie to samo, co "Mały Książę" - nie chcę tu pisać o szczegółach, ale wrażliwość autora nie wydaje mi się "niewinna".
To drugi norweski autor, po którego sięgnąłem od czasu, gdy moja siostra zamieszkała w Norwegii na stałe - od tamtego czasu inaczej czytam Norwegów. Pierwszym była Sigrid Undset - jej powieść "Krzak gorejący" dostałem w prezencie od mamy. To była ciekawa literatura i chętnie sięgnę kiedyś po więcej. Po Gaardera nie.
niedziela, 21 listopada 2010
Hugh Laurie i protest song
Kto lubi dra Gregory'ego House'a? Tu zobaczycie fenomenalny protest song w jego wykonaniu. Kiedy zobaczyłem ten kawałek po raz pierwszy, przypomniała mi się pewna piosenka z Fraglesów - może uda mi się ją wyguglać, to nie omieszkam podzielić się linkiem.
sobota, 20 listopada 2010
Jarosław Grzędowicz
Jakieś trzy-cztery miesiące temu kupiłem kilka powieści, które zdobyły nagrodę im. Janusza Zajdla i których dotychczas nie czytałem. Trafiły na półkę - poczekalnię u nas w sypialni - i po kolei trafiały na stolik z mojej strony łóżka. Teraz przyszła kolej na Jarosława Grzędowicza i jego "Popiół i kurz". Spodobała mi się najbardziej ze wszystkich. Napisana lekkim piórem, momentami błyskotliwa, no i na uniwersalny temat - walki dobra ze złem.
Czasami, gdy oglądamy jakiś film z dziećmi, pytają: tato, a on jest dobry, czy zły? Dawniej filmy były chyba bardziej jednoznaczne i dzieci nie musiały pytać rodziców - po prostu wiedziały. A teraz? Może filmy są prawdziwsze, a może właśnie tej prawdy nie widzą. Dla mnie w prozie Grzędowicza prawda była.
Czasami, gdy oglądamy jakiś film z dziećmi, pytają: tato, a on jest dobry, czy zły? Dawniej filmy były chyba bardziej jednoznaczne i dzieci nie musiały pytać rodziców - po prostu wiedziały. A teraz? Może filmy są prawdziwsze, a może właśnie tej prawdy nie widzą. Dla mnie w prozie Grzędowicza prawda była.
Blog Marka Lewandowskiego
Mój sąsiad, którego bardzo lubię, Marek Lewandowski, opublikował w Internecie wykonane przez siebie zdjęcia. Są wśród nich również obrazy naszego pięknego Gorzędzieja. Polecam i zapraszam.
czwartek, 25 marca 2010
As Tears Go By
Aż dziw, że tej piosenki nie znałem wcześniej...
Pierwszy raz zwróciłem na nią uwagę, kiedy usłyszałem ją jako tło w 24. odcinku 5. serii serialu Dr House, jako podkład muzyczny do sceny ślubu Chase'a z Cameron. Ta sama piosenka towarzyszy House'owi, gdy Wilson odwozi go do szpitala psychiatrycznego.
A teraz jej historia. Napisali ją Mick Jagger i Keith Richards, zainspirowani przez swojego menedżera, Andrew Oldhama, jako jedną z pierwszych swych własnych piosenek, w 1964 roku. Nosiła pierwotnie tytuł "As Time Goes By", tak, jak słynna piosenka z filmu "Casablanca":
http://www.youtube.com/watch?v=J07MoCdar2E
Oldham zmienił jej nazwę na "As Tears Go By" - i pod takim tytułem wyszła na świat - wykonana jednak nie przez Rolling Stones, ale przez Marianne Faithfull, i odniosła ogromny sukces:
http://www.youtube.com/watch?v=Jf9w2hJIqUk
W 1965 piosenkę nagrali i wykonali również Rolling Stones:
http://www.youtube.com/watch?v=iHvkQUcE7xE
Z tego też roku pochodzi pierwszy chyba - i jeden z najpiękniejszych coverów tego utworu, w wykonaniu Nancy Sinatry:
http://www.youtube.com/watch?v=Dyr4zXZsgIA
Utwór nagrywało wielu artystów:
Vanessa Paradis:
http://www.youtube.com/watch?v=y1A8DZX06Ns
The Primitives:
http://www.youtube.com/watch?v=gvmkymdC9AY
Maria del Mar Bonet (po katalońsku):
http://www.youtube.com/watch?v=YAfUWMIoaRE
Sami Rolling Stones nagrali i wykonywali włoską wersję:
http://www.youtube.com/watch?v=ynoEIIruwAQ
Wersja, która pojawia się w serialu, wykonywana jest przez Vitamin String Quartet:
http://www.youtube.com/watch?v=aGulYSpnAm4
No i co, słowa by się jeszcze przydały:
It is the evening of the day
I sit and watch the children play
Smiling faces I can see, but not for me
I sit and watch as tears go by
My riches can't buy everything
I want to hear the children sing
All I ever hear is the sound of rain falling on the ground
I sit and watch as tears go by
It is the evening of the day
I sit and watch the children play
Doin' things I used to do, they think they are new
I sit and watch as tears go by
Mm mm mm...
Pierwszy raz zwróciłem na nią uwagę, kiedy usłyszałem ją jako tło w 24. odcinku 5. serii serialu Dr House, jako podkład muzyczny do sceny ślubu Chase'a z Cameron. Ta sama piosenka towarzyszy House'owi, gdy Wilson odwozi go do szpitala psychiatrycznego.
A teraz jej historia. Napisali ją Mick Jagger i Keith Richards, zainspirowani przez swojego menedżera, Andrew Oldhama, jako jedną z pierwszych swych własnych piosenek, w 1964 roku. Nosiła pierwotnie tytuł "As Time Goes By", tak, jak słynna piosenka z filmu "Casablanca":
http://www.youtube.com/watch?v=J07MoCdar2E
Oldham zmienił jej nazwę na "As Tears Go By" - i pod takim tytułem wyszła na świat - wykonana jednak nie przez Rolling Stones, ale przez Marianne Faithfull, i odniosła ogromny sukces:
http://www.youtube.com/watch?v=Jf9w2hJIqUk
W 1965 piosenkę nagrali i wykonali również Rolling Stones:
http://www.youtube.com/watch?v=iHvkQUcE7xE
Z tego też roku pochodzi pierwszy chyba - i jeden z najpiękniejszych coverów tego utworu, w wykonaniu Nancy Sinatry:
http://www.youtube.com/watch?v=Dyr4zXZsgIA
Utwór nagrywało wielu artystów:
Vanessa Paradis:
http://www.youtube.com/watch?v=y1A8DZX06Ns
The Primitives:
http://www.youtube.com/watch?v=gvmkymdC9AY
Maria del Mar Bonet (po katalońsku):
http://www.youtube.com/watch?v=YAfUWMIoaRE
Sami Rolling Stones nagrali i wykonywali włoską wersję:
http://www.youtube.com/watch?v=ynoEIIruwAQ
Wersja, która pojawia się w serialu, wykonywana jest przez Vitamin String Quartet:
http://www.youtube.com/watch?v=aGulYSpnAm4
No i co, słowa by się jeszcze przydały:
It is the evening of the day
I sit and watch the children play
Smiling faces I can see, but not for me
I sit and watch as tears go by
My riches can't buy everything
I want to hear the children sing
All I ever hear is the sound of rain falling on the ground
I sit and watch as tears go by
It is the evening of the day
I sit and watch the children play
Doin' things I used to do, they think they are new
I sit and watch as tears go by
Mm mm mm...
Subskrybuj:
Posty (Atom)