Dziś poczytałem sobie trochę o Venetii Burney. Kiedy miała 12 lat, w 1930 roku, jej dziadek, Falconer Madan, który był bibliotekarzem na uniwersytecie w Oksfordzie, przeczytał w gazecie o odkryciu przez Clyde'a Tombaugh nowej planety, i o tym, że astronomowie szukają dla niej nazwy. Opowiedział o artykule swojej wnuczce, a Venetia zaproponowała nazwę "Pluton", gdyż, jak powiedziała, był to rzymski bóg podziemnego świata, który, gdy chciał, mógł stać się niewidzialnym - co pasowało do nowoodkrytej planety, której długo nie można było znaleźć.
Dziadek uznał pomysł małej Venetii za bardzo trafiony. Poinformował o nim swojego kolegę, astronoma Herberta Turnera, który przesłał sugestię do Flagstaff w Arizonie, gdzie dokonano odkrycia. Clyde'owi Tombaugh nazwa bardzo się spodobała, zwłaszcza że słowo "Pluton" rozpoczynało się od liter PL, które były inicjałami Percivala Lowella, założyciela i fundatora obserwatorium we Flagstaff, człowieka, który na podstawie analizy perturbacji orbity Neptuna wyliczył prawdopodobne położenie dziewiątej planety.
Ta koincydencja przydała się zresztą, gdy wdowa po Percivalu Lowellu, Konstancja, stwierdziła, że planeta powinna nosić jej imię, ponieważ tak jej obiecał zmarły mąż. Fakt, że dla nowej planety wymyślono nazwę, noszącą inicjały jej męża, oraz to, że symbol graficzny nowej planety również składał się z liter P i L, ułagodziły ją na tyle, że zaakceptowała nazwę.
Ciekawostką jest również, że brat dziadka Venetii, Henry Madan, który nauczał nauk przyrodniczych w znanej szkole średniej w Eton, był autorem nazw obu księżyców Marsa - Fobosa i Dejmosa.
Na cześć dziewczynki jeden z kraterów na powierzchni Plutona, sfotografowany przez sondę New Horizons, nazwano kraterem Burney.
Na cześć dziewczynki jeden z kraterów na powierzchni Plutona, sfotografowany przez sondę New Horizons, nazwano kraterem Burney.