Dziś rano obudziłem się z bolesną świadomością, że kołdra jest za krótka, i muszę spać jakoś przykurczony, by nogi mi nie wystawały.
Pomyślałem sobie, że niewielki wzrost niesie ze sobą pewne korzyści, i z tej myśli narodził się taki oto wierszyk:
Lub weźmy na przykład - poród
Gdy duży człowiek się rodzi
Kobieta męczy się, jęczy
A on wychodzi… wychodzi…
Zaś urodzenie maluszka
To łatwość niespotykana
Ze szczupłej mamy wyskoczy
Jak korek od szampana
Poderwać łatwo mu dziewczę
Da czekoladki i róże
I szepnie: niewielki jestem
Ale co nieco mam duże
I w utrzymaniu jest tani
Bo co zje ta mikra istota?
Niektórzy wydają więcej
Na karmę dla psa albo kota
Pogrzebią go w pudle po butach
Przykryją z tektury wieczkiem
I w dziupli gdzieś pochowają
Dobrze być małym człowieczkiem