Kiedyś, na studiach będąc chyba jeszcze, przetłumaczyłem na język polski jeden z moich ulubionych wierszy Williama Blake'a, geniusza romantyzmu:
O Rose thou art sick.
The invisible worm,
That flies in the night
In the howling storm:
Has found out thy bed
Of crimson joy:
And his dark secret love
Does thy life destroy.
I moje tłumaczenie tego wiersza:
Jesteś chora, różo
Robak niewidoczny
Który w straszną burzę
Mrok przecina nocny
Odnalazł twe łoże
Z purpury i skrycie
Swą ciemną miłością
Niszczy twoje życie.
Dziś, czytając po raz pierwszy "Siódmego syna" Orsona Scotta Carda, napotkałem tam ten wiersz - w znacznie gorszym, niż moje, tłumaczeniu :-), a obok inny wiersz Blake'a, Ogród Miłości.
No to usiadłem i przetłumaczyłem również ten drugi.
Zrobiłem to znacznie frywolniej, niż w przypadku Róży, ale zdaje mi się, że ducha utworu udało się uchwycić.
Wersja oryginalna:
I went to the Garden of Love,
And saw what I never had seen:
A Chapel was built in the midst,
Where I used to play on the green.
And the gates of this Chapel were shut,
And 'Thou shalt not' writ over the door;
So I turn'd to the Garden of Love,
That so many sweet flowers bore.
And I saw it was filled with graves,
And tomb-stones where flowers should be:
And Priests in black gowns, were walking their rounds,
And binding with briars, my joys & desires.
I moje tłumaczenie:
Zaszedłem w Ogród Miłości
I nie poznałem go prawie
Kaplica stała pośrodku
Gdziem kiedyś hasał po trawie
Drzwi do niej były zamknięte
I napis "Nie będziesz!" nad drzwiami
Znów popatrzyłem na ogród
Usłany kiedyś kwiatami
Tam, zamiast kwiatków, nagrobki
Kapłani w czerni wśród kości
Krążą i w cierń owijają
Pragnienia me i radości.