poniedziałek, 26 września 2011

Gaz łupkowy z Gazpromu?

Za "Gazetą Prawną":
Rosyjskie koncerny postarały się o koncesje na poszukiwania niekonwencjonalnego gazu w Polsce, aby opóźniać i torpedować jego wydobycie – ostrzegają eksperci. Polskie złoża to śmiertelne niebezpieczeństwo dla ich finansów
Polska musi dokładnie przyglądać się postępowi prac przy poszukiwaniu gazu w złożach łupkowych.
– To jedyny sposób na zweryfikowanie, które firmy rzeczywiście zamierzają wydobywać gaz – mówi Lena Kolarska-Bobińska, eurodeputowana PO, autorka raportu o energetycznej przyszłości Europy.
Z informacji, jakie Lena Kolarska-Bobińska i Jacek Saryusz-Wolski, również europoseł PO, uzyskali z Komisji Europejskiej, wynika, że 21 proc. koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce mają firmy rosyjskie. Zdaniem ekspertów przedsiębiorstwa te mogą wcale nie być zainteresowane znalezieniem gazu, ale raczej spowolnieniem tego procesu.
– Z rozmów, jakie prowadziłam z urzędnikami komisji, wynika, że zgodnie z prawem europejskim nie jesteśmy w stanie zabronić rosyjskim podmiotom starania się o koncesje. Jedynym wyjściem jest dokładna kontrola – dodaje Kolarska-Bobińska. To jednak wcale nie musi okazać się łatwe. Procedury związane z poszukiwaniem gazu są tak skomplikowane, że przed wygaśnięciem 5-letniej koncesji trudno stwierdzić, czy firma specjalnie spowalnia prace. W przeszłości w przypadku poszukiwań gazu konwencjonalnego resort środowiska upominał firmy za zbyt powolne działania.
– Wiele firm jest obecnie na etapie prac przygotowawczych czy projektowych. To wszystko zajmuje dużo czasu, więc trudno dziś mówić o jakichś znaczących opóźnieniach – mówi Henryk Jacek Jezierski, wiceminister środowiska i główny geolog kraju.
Ale firma, która uzyskałaby koncesję poszukiwawczą jedynie w celu blokowania wydobycia złóż gazu łupkowego w Polsce, ryzykuje niewiele. Koszt jednej koncesji to około 500 tys. zł – dla firm energetycznych to minimalny wydatek. Np. rosyjski gigant gazowy Gazprom tylko w pierwszym kwartale tego roku zarobił ponad 11 mld dol.
Rosjanie rozumieją, że po rozpoczęciu wydobywania gazu łupkowego osiąganie takich zysków będzie niemożliwe.
– Gaz łupkowy z Polski będzie znacznie tańszy od rosyjskiego. Może nawet o 100 dolarów na tysiącu metrów sześciennych – mówi Alan Rile z City University w Londynie.
Dodaje, że wydobywanie gazu w Rosji staje się coraz droższe i trudniejsze. – Tamtejsze koncerny muszą sięgać do coraz głębszych złóż, a do tego położonych coraz dalej na północ, gdzie warunki są wyjątkowo trudne – wskazuje Riley.
Na dodatek rosyjska infrastruktura przesyłowa będzie wymagała w najbliższych latach ogromnych nakładów, bo obecnie funkcjonujące gazociągi są stare i często dziurawe. Ubytki w przesyle paliwa do Europy sięgają często kilkudziesięciu procent.
Dlatego blokowanie wydobywania gazu łupkowego w Polsce lub przejęcie nad nim przynajmniej częściowej kontroli może utrzymać dochody rosyjskich firm energetycznych.

To, co jest zabawne, to to, że informacja przyszła "z zewnątrz". Polski rząd, jak to powiedział kiedyś Janusz Korwin-Mikke, "rżnie głupa" - nic nie wiedzą, sprawa jest badana, to na pewno wszystko nieprawda, a jeżeli nawet prawda, to i tak na dobre tylko nam wyjdzie. Żałosne.

Książka przeczytana: Fiodor Dostojewski - Zbrodnia i kara

Właściwie to książka została przesłuchana w samochodzie podczas długich wypraw. Czytałem trochę Dostojewskiego wcześniej, "Bracia Karamazow" nawet wywarli na mnie duże wrażenie. "Zbrodnia i kara" już mniejsze. Dla mnie ta książka pokazuje zagubienie dziewiętnastowiecznego człowieka, któremu półgłówkowate wykształcenie zabroniło wiary w Boga, więc zaczął sobie tego Boga tworzyć samemu. Rezultaty opłakane. Kończy się wszystko, że tak powiem, zbawczą siłą miłości, ale z narracji wydaje mi się, że sam autor nie za bardzo wie, co z czego w tej historii się wzięło.

Książka ma słabe fragmenty w pierwszej części, potem jednak zyskuje. Są fragmenty genialne, jak ten z Napoleonem na przykład, ogólnie jednak biorąc rozczarowała mnie roztrząsaniem pseudoproblemów.

Zdecydowanie bardziej spójnie widział wszystko Tołstoj. Jak ktoś chciałby poczytać dobrze poukładaną i intelektualnie wyzywającą literaturę rosyjską z XIX wieku, to polecam "Sonatę Kreutzerowską" tego ostatniego.

To może o Maorze


Maor Melikson - piłkarz izraelski, który od pewnego czasu gra w Wiśle Kraków.

Fenomenalny gracz, dobry technicznie, jak na polską ligę to nawet bardzo dobry, ale przede wszystkim bardzo inteligentny, ze świetnym przeglądem pola - tu muszę napisać, że jak na polską ligę za inteligentny, brak mu w drużynie osób, z którymi ten instynkt mógłby w pełni wykorzystać. Moim zdaniem powinien grać w lepszej lidze, by w pełni wykorzystać swój potencjał.

Maor wie, że Izrael nie zagra na Mistrzostwach Europy - a Polska zagra. Ma też polski paszport i zgodnie z przepisami UEFA może grać dla reprezentacji Polski. Gdy jednak pojawiły się na ten temat spekulacje, to z izraelskiej strony zrobiono na niego zaskakującą - może tylko dla mnie - nagonkę.

Jego były trener, Eli Sohar, nazwał Meliksona zdrajcą, a Polaków oskarżył winą za stworzenie obozów koncentracyjnych i ludobójstwo Żydów w czasie II. wojny światowej (informacja za ekstraklasa.net).

Jego inny były trener, Eli Cohen, powiedział:
- Reprezentować kraj, na którego ziemi zginęły miliony Żydów i który do dziś zmaga się z antysemityzmem... Z Shoah i obozami zagłady w tle. I będąc spokrewnionym z ocalałymi z Zagłady. Zastanowiłbym się dwa razy. Powinien zostać tam, gdzie dorastał.
Pojawiła się też informacja, że piłkarz otrzymał setki SMSów z Izraela, w których nazywano go zdrajcą i grożono śmiercią.

Ciekaw jestem, co powiedział kolega Meliksona z kadry, Eyal Berković. Jakoś nie mogę znaleźć jego wypowiedzi, sądząc jednak z tego, że menedżer Meliksona, Dudu Dahan, skomentował jego wypowiedź słowami:
Berković to głupi człowiek, nikt w Izraelu nie traktuje go poważnie.
musiało to być coś równie durnego.

Nie wierzę w to, że jego byli trenerzy nie znają historii swojego narodu. To smutne, że Żydzi próbują wybielać nazistów i zrzucać ich winy na Polaków. Smutne jest też to, że polskie państwo na to pozwala. Moim zdaniem tzw. "kłamstwo oświęcimskie" powinno obejmować również sugerowanie, że to Polska zakładała obozy koncentracyjne i jest odpowiedzialna za eksterminację Żydów w czasie II. wojny światowej. Nasze państwo powinno w takich przypadkach z urzędu wytaczać takim ludziom procesy.

czwartek, 15 września 2011

Książka przeczytana: ks. Andrzej Zwoliński - Scjentologia

Zafascynowany łańcuszkiem Aleister Crowley - Jack Parsons - Lafayette Ron Hubbard, przeczytałem książkę księdza Andrzeja Zwolińskiego o tym nowym ruchu religijnym. Książka ta to pozycja o całkiem naukowym i systematycznym charakterze, co stanowi jej atut, ale i jej słabość, bo 90% materiału, zawartego w publikacji, można by bez zmiany przecinka przenieść do publikacji o, powiedzmy, Towarzystwie Biblijnym czy wyznawcach Świętych Dni Ostatnich.

Zabrakło mi informacji o samej sekcie, o doktrynie i praktyce. Nie to, że ich nie ma, ale jest ich stanowczo za mało.

Ja o scjentologach usłyszałem po raz pierwszy przy okazji sprawy serwera penet.fi. Ksiądz Zwoliński nic o tym nie pisze, a dla mnie to bardzo ważna rzecz, o której nie zapomnę. Oj, wiele jest rzeczy, o których nie zapomnę :-). W niektórych sprawach jestem bardzo pamiętliwy.

Książka przeczytana: Henry Kuttner - Próżny robot

To zbiór opowiadań klasyka amerykańskiej SF środka XX w. Książkę kupiłem i przeczytałem ze względów sentymentalnych - te same opowiadania czytałem kiedyś na żółtych stronach w środku miesięcznika popularnonaukowego "Problemy", który kupowałem regularnie i który ceniłem najbardziej z dostępnych na polskim rynku wtedy, w latach osiemdziesiątych. Opowiadania zabawne, literatura lekka i przyjemna.

W jednym z opowiadań padła nazwa książki "Orkan na Jamajce" Hughesa. Poszperałem i okazało się, że było to dosyć znane dziełko w latach 30. XX w., w którym dzieci zostały przedstawione w sposób, nazwijmy to, niesztampowy. Dziś o książce nikt nie pamięta, a podobno to jej lektura doprowadziła do powstania "Władcy much" Goldinga, książki powalającej, którą Każdy Inteligenty Człowiek Powinien Przeczytać (KKKICzPP).

Ja zastanawiam się, czy nie miała również wpływu na Raya Bradbury'ego. Czytałem chyba wszystko, co gość napisał, łącznie z jego powieściami mainstreamowymi. Dzieci u niego to obcy, i to wcale niesympatyczni. Zastanawiałem się, skąd ta perspektywa, w której tkwi jakaś prawda, i teraz myślę, że pewnie czytał Hughesa i to go uderzyło.

A powieść Hughes zamówiem - na Amazonie oczywiście, i jak przyjdzie, to przeczytam.

czwartek, 8 września 2011

Żart na dziś

Wyczytałem to niedawno:

Żaliła się bomba atomowa innym atomówkom: - Chciałabym być zwykłą kulą karabinową.
- Czemu? - dziwiły się atomówki.
- Brakuje mi kontaktu z ludźmi - odpowiadała.