Tak naprawdę to przez ostatnie 4 dni przeczytałem tomy od 16. do 30. Mój pierwszy kontakt z rysunkiem Rosińskiego to jeszcze Relaksy. Potem komiks to była ostatnia strona w Świecie Młodych, potem środek w Fantastyce.
Bardzo lubię komiks - każdy, amerykański, frankofoński, japoński. Moje ulubione serie to "Skarga utraconych ziem", Usagi Yojimbo, detektyw Jeż. A Thorgal? Tak naprawdę zacząłem go czytać ze względu na język francuski (wszystkie 30 tomów przeczytałem we francuskiej wersji językowej). To świetny sposób na uczenie się języków. Moim marzeniem - chyba nieziszczalnym niestety - jest nauczenie się na komiksach japońskiego. Nie to, żebym się poddawał, ale tyle jest tych marzeń i zajęć, że po prostu fizycznie nie da chyba rady.
Ale z francuskim się udało, i jestem w stanie zakrzyknąć "Na młot Thora!!!" językiem Balzaka i Wiktora Hugo.
Thorgal jest komiksem dobrym. Każdy tom to ciekawie poprowadzona akcja, piękna grafika. Ci, którzy sami lubią komiks, znajdą wspólne cechy Thorgala, Usagiego i Jeża, prawda? Lubię takich bohaterów, lubię czytać o ludziach, którzy chcą, by świat był lepszy, i starają się to osiągnąć poprzez bycie lepszym samemu.
Thorgal jest komiksem na wskroś przygodowym, co nie znaczy, że pozbawionym refleksji na temat świata, o, nie! Jednak pod tym względem "Skarga utraconych ziem" jest pełniejsza - ach, gdyby tak jeszcze miała 30 tomów, zamiast 4!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz