Podobno Steffen Möller grał w serialu - ja seriali nie oglądam (z wyjątkiem dra House'a teraz, kiedyś był detektyw Monk, a przedtem Culombo i Kosmos 1999) - ale widziałem go parę razy w różnych programach i robił na mnie miłe wrażenie. Rozmowę o książce słyszałem w radiowej Trójce i zainteresowała mnie na tyle, że książka znalazła się pod choinką.
Bardzo miła i lekka lektura. Czytanie biografii zawsze sprawiało mi przyjemność, przeczytałem ich wiele w swoim życiu i zawsze były to książki ciekawe, które czytało się jak sensację - szybko i z wypiekami. U Möllera dochodzi jego relacją z Polską, no i temat główny - muzyka klasyczna. Ja sam klasyki słucham od czasu do czasu, ale nie jestem żadnym znawcą - ku swojemu żalowi, bo to ogromna dziedzina kultury, pełna prawdziwych perełek. Podobnie jest z malarstwem, poezją czy rzeźbą, architekturą. Coś tam wiem ze wszystkiego, ale z niczego nie mam na tyle wiedzy, by widzieć daną dziedzinę jako proces historyczno-twórczy. Lektura "Mojej klasycznej paranoi" na pewno pomoże w wejściu w świat muzyki klasycznej. Doskonałym pomysłem było umieszczenie list polecanych utworów - tę książkę najlepiej byłoby czytać z sączącymi się dźwiękami Brucknera czy Mendelssohna w tle.
Nie jest to jednak książka tylko o muzyce - ale także o Steffenie :-) To nie umniejsza jej wartości, wręcz przeciwnie, mieszanina tych dwóch materiałów tworzy udaną kompozycję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz