niedziela, 18 grudnia 2011

Geremek a sprawa polska

Ostatnio znowu wypłynęło nazwisko Bronisława Geremka. W swoim programie telewizyjnym Jan Pospieszalski zaprezentował film dokumentalny Grzegorza Brauna, w którym ten omawia znalezioną w archiwach Stasi (komunistyczna służba, niszcząca opozycję w NRD) i przechowywaną w Instytucie Gaucka (niemiecka instytucja, dokumentująca zbrodnie komunizmu w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej) notatkę ze spotkania Bronisława Geremka (wtedy doradcy Solidarności) i Stanisława Cioska (wtedy odpowiedzialnemu w polskiej partii komunistycznej za sprawy związkowe) w 1981 roku. Według tej notatki Bronisław Geremek zdradził ruch Solidarności. Spotkanie miało miejsce przed wprowadzeniem stanu wojennego. Geremek mówił Cioskowi o korzyściach z rozwiązania siłowego. Według Geremka, "po siło­wej kon­frontacji z wła­dzą Solidarność mogłaby powstać na nowo, jako rze­czy­wi­sty zwią­zek zawo­dowy, bez Matki Boskiej w kla­pie, bez pro­gramu gdań­skiego, bez poli­tycz­nego obli­cza i ambi­cji się­ga­nia po władzę".
Najbardziej rozśmieszyła mnie reakcja pana Andrzeja Celińskiego, kiedyś związanego z Solidarnością, a potem członka partii postkomunistycznej. Według niego, nie można złego słowa powiedzieć o Geremku, bo dostał Order Orła Białego.
Do Geremka mam sporo żalu - to on był jednym z tych, którzy usankcjonowali ugodę z komunistami w 1989 roku. Na skutek tej ugody rozkradziono mnóstwo majątku narodowego. Chichotem losu jest fakt, że Bronisław Geremek zginął w wypadku samochodowym na nieistniejącej autostradzie A2, które nie powstała między innymi na skutek takiego właśnie urządzenia Polski po upadku komunizmu. Nie podobało mi się również posługiwanie się przez niego bezprawnie tytułem profesora. Unia Wolności, której był prominentnym działaczem, a potem przewodniczącym, współrządziła Polską razem z Akcją Wyborczą Solidarność w latach 1997-2000 - były to lata zmarnowanych zamierzeń, które tak rozczarowały Polaków, że w kończących kadencję parlamentu wyborach żadna z tych partii nie przekroczyła progu wyborczego, co było ewenementem w skali Polski, ale chyba i świata - nieczęsto się zdarza - ja nie pamiętam takiego wypadku - by żadna z rządzących partii w demokratycznym państwie po wyborach nie weszła nawet do parlamentu.
Smutne, że nawet dziś próbuje się kneblować ludziom usta i tworzyć tematu tabu, na które rozmawiać nie wolno. Pocieszające jest to, że ludzie, którzy próbują to robić, to raczej starsze pokolenie, które schodzi coraz wyraźniej ze sceny politycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz