Chciałbym napisać Wam o wyjątkowej postaci w zawodowym świecie sportu - Kimiko Date-Krumm.
Kimiko jest tenisistką. Urodziła się w 1970 roku. Zaczęła grać w tenisa w wieku 7 lat. Była wybitną juniorką. Na zawodowstwo przeszła w wieku 19 lat, więc jak na dzisiejsze standardy dość późno. Pierwszy turniej ITF wygrała 1988 roku, a pierwszy turniej WTA w 1992 roku. Później było coraz lepiej. W latach 1989-1996 wygrała ponad 200 meczów, siedem turniejów WTA, była w trzech półfinałach turniejów wielkoszlemowych (Agnieszce Radwańskiej, najlepszej polskiej tenisistce, nie udało się to dotychczas ani razu, tak samo, jak i Wojciechowi Fibakowi). Pokonała na korcie takie sławy, jak Gabrielę Sabatini (1991), Arantxę Sanchez-Vicario (1992), Mary Joe-Fernandez (1993), Steffi Graf (1996). W 1994 roku osiągnęła 4. pozycję w światowym rankingu WTA.
W 1996 roku, w wieku 26 lat, wycofała się z zawodowej kariery, będąc 8. zawodniczką w światowym rankingu. Wyszła za mąż za niemieckiego kierowcą zawodowego. Ale najciekawsze miało dopiero nadejść.
6 kwietnia 2008 roku 38-letnia Kimiko ogłosiła swój powrót do zawodowej gry w tenisa. Jej poprzedni ranking wygasł, więc musiała na nowo piąć się w turniejowej drabince. Przystąpiła do swojego pierwszego od ponad 11. lat turnieju - był to turniej ITF (więc niższej rangi, niż turnieje WTA). Musiała grać w nim w eliminacjach, ale przeszła przez nie bez problemu. W turnieju głównym doszła do finału, pokonując po drodze zawodniczki z pierwszej setki rankingu. W finale uległa Tamarinie Tanasugarn.
W kolejnym turnieju, również rangi ITF, doszła do ćwierćfinału. W czerwcu 2008 roku wygrała pierwszy po powrocie turniej ITF, w lipcu wygrała kolejny.
Nadszedł czas na pierwszy po powrocie turniej WTA. Kimiko nie musiała brać udziału w eliminacjach - organizatorzy (turniej był rozgrywany w Tokio) skorzystali ze swoich praw i przyznali jej dziką kartę, umożliwiającą rozpoczęcie gry od turnieju głównego. Kimiko potwierdziła słuszność ich decyzji, dochodząc w turnieju do finału, gdzie przegrała z Aleksandrą Wozniak.
W tym samym 2008 roku wygrała Mistrzostwa Japonii. Na koniec roku była sklasyfikowana jako 198. tenisistka świata.
2009 rok to kolejne sukcesy. We wrześniu wygrała swój pierwszy po powrocie turniej WTA, wygrywając w finale z Anabel Mediną Garrigues. Pokonała w tym roku takie zawodniczki, jak Jelena Baltacha, Aleksandra Dulgheru, Alisa Klejbanowa, Daniela Hantuchowa czy Maria Kirilenko. Na koniec roku zajmowała 82. pozycję w rankingu WTA.
Rok 2010 to rok jej 40. urodzin. Japonka przeszła przez niego jak burza. Nie udało jej się co prawda wygrać kolejnego turnieju, ale ponownie wygrała wiele pojedynków z utytułowanymi i znacznie od niej (czasami o ponad połowę) zawodniczkami. W pokonanym polu zostawiła m. in. Annę Czakwetadze, Virginię Razzano, Nadię Pietrową. We French Open pokonała Dinarę Safinę, która była wówczas sklasyfikowana na 9. miejscu listy WTA. Miała wtedy 39 lat, 7 miesięcy i 26 dni i została najstarszą zawodniczką w historii, która pokonała zawodniczkę z czołowej dziesiątki rankingu. Po US Open awansowała do pierwszej pięćdziesiątki rankingu WTA, stając się znowu najstarszą zawodniczką, której udało się dokonać tej sztuki.
Pod koniec roku zdołała jeszcze pokonać Marię Szarapową, a dokładnie w dzień swoich 40. urodzin Danielę Hantuchową, następnie Samantę Stosur (wtedy ósmą zawodniczkę świata), stając się pierwszą zawodniczką po czterdziestce, która przyłożyła zawodniczce z pierwszej dziesiątki. Potem pokonała jeszcze Shahar Peer i Li Na. Rok zakończyła na 46. miejscu w rankingu.
W tym roku pojawił się polski akcent: w Australian Open o mały włos nie wyeliminowałaby Agnieszki Radwańskiej. Pierwszy set wygrała Agnieszka 6-4, drugi w identycznym stosunku wygrała Kimiko. W ostatnim secie, przy stanie 4-1 dla Kimiko, Agnieszka poprosiła o przerwę medyczną. Po długiej przerwie Kimiko nie wróciła już do rytmu gry i przegrała seta 5-7.
W tej chwili jest sklasyfikowana na 56. miejscu. Jest miłą, pełną optymizmu osobą, wytrwałą i upartą. Niedługo jej druga kariera też się skończy - pomimo tego, że jest zawodniczką z połowy pierwszej setki rankingu, podziwiam ją bardziej niż wiele młodych i wyżej notowanych dziewcząt, którym czasami brak motywacji do walki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz