To drugi tom trylogii, którą rozpoczynają "Kuzynki". Czyta się równie łatwo i szybko, chociaż... Może to już przyzwyczajenie do poczucia humoru autora? Są też małe irytujące sprawy. Źle, gdy autor zapomina o swoich bohaterach, a biedni zapomniani kapucyni do dziś może krążą po podziemiach, szukając Alchemika. I STOKER, nie STOCKER. Toż kurczę, jak można mylić się w nazwisku klasyka gatunku? To tak, jakbym ja z uporem maniaka pisał Zweistein.
Ale miłośnicy tasiemców znajdą ciąg dalszy, a miłośnicy humoru Pana Andrzeja znajdą go więcej, a niektóre błyski okażą się perełkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz